Jadowitym piórem Jadowitym piórem
195
BLOG

Samorząd czyli decentralizacja kłopotów

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 0

Samorząd terytorialny w Polsce staje się coraz bardziej ubezwłasnowolniony, a jego decydująca rola w sprawach lokalnych ograniczana jest wyłącznie do funkcji administracyjnych. Refleksja z okazji piętnastej rocznicy powołania powiatów nie napawa optymizmem.

Oprócz sentymentalnych wspomnień, również szereg ostrych wniosków sformułowano podczas konferencji „Od przeszłości do przyszłości samorządu powiatowego”, którą 18 lutego zorganizował w Sejmie Związek Powiatów Polskich. Wzięli w niej udział zarówno liczni samorządowcy, jak i ci, którzy przed laty uczestniczyli w procesie wcielenia w życie idei współczesnej polis.

To bowiem do nich – antycznych wspólnot greckich porównuje współczesne powiaty Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, jeden z twórców reformy samorządowej z 1999 r., a obecnie dyrektor Instytutu Przestrzeni Obywatelskiej i Polityki Społecznej Uczelni Łazarskiego. Jak udowadnia, najbardziej naturalne potrzeby zrzeszania się obywateli pozostają niezmienione od starożytności; egipski nom, późniejsze polis oraz obecne powiaty mają podobną powierzchnię.

- Dziś samorząd jest zagrożony – uważa jednak Mieczysław Janowski, były prezydent Rzeszowa, senator i europarlamentarzysta. Tę diagnozę potwierdza prof. Jerzy Regulski, społeczny doradca Prezydenta Komorowskiego, który twierdzi, żezagrożenie to jest wynikiem konfrontacji dwóch antagonistycznych układów: resortowego i samorządowego.

- Radykalny brak zaufania państwa do samorządów przejawia się np. w próbach ingerencji w formę realizacji ich zadań własnych – twierdzi prof. Regulski. Ale to nie wszystko, do listy zarzutów specjaliści dorzucają jeszcze nieprzekazywanie wystarczających środków na wykonywanie przez samorządy zadań zleconych przez państwo, a także obarczanie je zadaniami najbardziej kłopotliwymi.

Na realizację wszystkich zadań zleconych w 2013 r. prezydent Wodzisławia Śląskiego otrzymał z budżetu Państwa kwotę ok. 200 tys. zł z przeznaczeniem na 9 etatów. Oznacza to, że zatrudnieni w magistracie urzędnicy powinni otrzymać wynagrodzenie w wysokości 1500 zł brutto. – Kto będzie pracował za takie pieniądze? – retorycznie pyta Barbara Chrobok, rzecznik prasowy prezydenta.

Dopóki samorządy pokornie przyjmują kolejne obciążenia i z własnej kiesy dokładają do realizacji zadań państwowych, problemu nie widać. Przykład Wodzisławia Śląskiego pokazuje jednak, że takie podejście to już przeszłość. – Obliczyliśmy, że państwo przekazało nam o 600 tys. zł za mało, dlatego prezydent Mieczysław Kieca skierował sprawę do sądu. Czekamy na rozstrzygnięcie – mówi Chrobok.

- To po prostu decentralizacja kłopotów – tak wprost narastającą tendencję pozbywania się najtrudniejszych zadań przez centrum nazywa prof. Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich i była poseł, która również uczestniczyła we wdrażaniu reformy decentralizacyjnej rządu Buzka. Dodatkowo Lipowicz dostrzega trend aterytorializacji zadań publicznych, co odbywa się pod hasłem wymagań nowoczesności i menedżeryzmu. – Recentralizacja ustroju państwa jest ewidentnie sprzeczna z konstytucyjną zasadą pomocniczości – wtóruje jej Jerzy Stępień.

Czy jednak samorządowcom pozostaje już tylko czekać z założonymi rękami, aż państwo odbierze im resztki kompetencji i zepchnie do roli administratorów? Szansę skutecznego przeciwdziałania ofensywie biurokracji resortowej prof. Lipowicz upatruje w konfederowaniu się samorządów wszystkich szczebli. Innym rozwiązaniem mógłby być obowiązek badania każdego projektu ustawy pod kątem zgodności jej zapisów z konstytucyjną gwarancją samodzielności i praw samorządu terytorialnego – dodaje Lipowicz.

 

Kamil Łysik

„Gazeta Uliczna”, Nr 1 (35) 2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka