Jadowitym piórem Jadowitym piórem
673
BLOG

Kołnierzyk Kraśki i łopata Himilsbacha

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Kultura Obserwuj notkę 0

Wieczorne „Wiadomości” TVP.  Całe miesiące nie oglądałem tego programu infozrywkowego, toteż, spragniony wieści z wielkiego świata, wpatrzony w ekran, siedzę z rozdziawioną szeroko gębą. Patrzę, słucham, chłonę.

Po upływie kwadransa (sążniste niegdyś przemówienia genseków sprawiały, że i „Dziennik” trwał bite pół godziny), na zakończenie „Wiadomości” – przegląd absurdów drogowych w stylu „no comment”. Nowoczesny, błyskotliwy i dowcipny, podobno codziennie się teraz taki montuje.

Pokazują jakiś tunel w Warszawie, który, uroczyście rżnąc barwną wstęgę, politycy oddali do użytku i który po godzinie wypełnił się wodą. Na innym obrazku tubylcy ochoczo komentują gigantyczny, wiszący most autostradowy nad strumyczkiem w Mszanie. A w Olkuszu na szosie płynie asfalt, bo czerwcowe słońce wychynęło zza chmury i stopiło masę. Robotnicy w kamizelkach odblaskowych posypują smołę piaskiem, zagadnięci przez dociekliwego reportera, rzucają krótko: „My informacji nie udzielamy”.

Hahaha i już jest kupa śmiechu na całą Polskę, prawie jakby Himilsbach zmartwychwstał, jakby Kobuszewski ze sceny zstąpił. – A to dobre, informacji nie udzielają, a piaskiem sypią, kretyni jeden z drugim! – Odsłonięte w uśmiechu białe ząbki Piotra Kraśki nie pozostawiają złudzeń: za drogowe nonsensy odpowiada chłopina w odblaskowej kamizelce. Odmawiając rozmowy właśnie sam się obnażył.

– A „my (czyli dziennikarze TVP) informacji udzielamy” – żegnając się z widzami, Kraśko po inteligencku mruga okiem. I znów hehehe – przed szklanymi, ups, plazmowymi ekranami rechocze nadwislańska klasa średnia – przygłupi biurokraci wespół z tępymi drogowcami budują nam infrastrukturę. Ale przynajmniej jest wesoło.

Sorry, ale nie łapię dowcipu. Nie kręci mnie zabawa, która polega na znęcaniu się nad „robolem” w drelichu przez „aristos” w okularkach od Tiffany’ego. Więcej, uważam, że odmawiając informacji, facet od piachu zachował się bardziej profesjonalnie od dziennikarza, który, w celu ich pozyskania powinien był pokwapić się do rzecznika prasowego firmy, ewentualnie do zarządu, zamiast rzucać się na gościa z łopatą w nadziei, że ten cokolwiek wyjaśni.

Wyobrażam sobie jego reakcję, gdyby zaczepionym robotnikiem okazał się Jan Himilsbach – tę ciętą ripostę, która nie ukazałaby się oczywiście w „Wiadomościach”, litanię najtłustszych przekleństw, które zapaskudziłyby idealnie czysty kołnierzyk Kraśki. I dobrze, gdyby tylko na tym się skończyło i gdyby delikatny redaktor nie musiał ratować się ucieczką jak Kisiel, który postanowił kiedyś wtrącić się w małżeńskie pożycie Himilsbachów

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura